Pomocy! Tonę!
Czy telewizja naszych czasów może pełnić rolę, o której tak łatwo zapomniała po 1989 roku? Mam na myśli rolę edukacyjną i kulturalną, jaka chyba coraz bardziej zanika. Jestem zdziwiony ilością bezwartościowych treści wiodących prym, głoszonych w największych telewizjach. Wszelkie „Tańce”, programy castingowe, mimo iż pełnią funkcję rozrywkową, nie wnoszą nic do mojego życia. Dziwię się też, że sam fakt nacechowania emocjonalnego decyduje o ich wartości. Daje mi to jednak świadomość, że emocje często bywają istotniejsze niż sama treść. W obecnych czasach jest to recepta na program mający na celu zaspokojenie ambicji finansowych producentów i ich zleceniodawców. Pomijam programy o charakterze teleturnieju gdyż tam uwidacznia się potrzeba materializacji przez społeczeństwo, jakoś to można wytłumaczyć… Jest to niestety efekt zmian kulturowych przy uznawaniu wyższych wartości, zastąpionych niestety przez potrzeby zwiększenia grubości portfela i wartości rynkowej człowieka.
Największe spółki sektora medialnego posiadające największe udziały w rynku mediów zaspokajają największe, jednocześnie o najniższej wartości, potrzeby odbiorców. W takiej sytuacji czuję się pominięty. TVN, Polsat oraz TVP ma na celu dotarcie do największej grupy odbiorców czyniąc treść, która nie wymaga jakiejkolwiek wiedzy czy wykształcenia aby zrozumieć przekaz (często bardzo ubogi), założony przez autorów. Jednocześnie wiem, że Oni robią to świadomie! To najbardziej mnie martwi. Ponoszą odpowiedzialność za kształtowanie kultury, Nas otaczającej, coraz bardziej wrażliwej i zróżnicowanej. Wrażliwej ze względu na siłę oddziaływania mediów audiowizualnych na ludzi w dzisiejszych czasach. Zróżnicowanej dlatego, że do coraz węższych grup odbiorców trafiają. Czy więc ja jako odbiorca wymagający treści wyższej wartości merytorycznej jestem pominięty przez producentów programów telewizyjnych? Oczywiście, że nie! Dzięki właśnie naturalnej potrzebie telewizji, czyli zaspokojenia niezaspokojonych oraz rozwojowi kanałów medialnych docierających do coraz bardziej węższej grupy odbiorców, wiem, że jestem uratowany! Oto co mnie spotkało na medialnym oceanie…
Moją szalupą ratunkową jest TVP Kultura, kołami ratunkowymi – RMF Classic i Vox FM, natomiast flarą sygnalizacyjną miesięcznik „Forum”. Fale beznadziejnej treści zalewają mnie ze wszystkich stron. Sztorm emocji szaleje, pioruny reklam uderzają ze wszystkich stron. Nie boję się bo wiem, że moja szalupa jest niezatapialna, wypełniona przydatną wiedzą i wartościowymi informacjami. Sytuacja wcale się nie poprawia. Wystrzeliwuję flarę w oczekiwaniu na ratunek. Niestety, flara nie działa, ten numer już czytałem… Czekam na pomoc. Szalejąca burza daje mi się we znaki, czuję że „Top Model” wlewa mi się do szalupy. Szybko biorę wiadro z napisem „Plenete+” aby pozbyć się przybywającej bezwartościowej treści. Wody coraz mniej. Koła ratunkowe przestały grać. Jest beznadziejnie. Już widzę kolejną falę, to MTV z całym grzbietem programów. Tym razem wiem, że mnie zaleje. Po chwili w oddali dostrzegam jakieś światło. Słyszę coś, coś na niebie. Powoli tracę przytomność z wyziębienia i braku ciepłej treści… Nagle budzę się w uprzęży ratownika! Ma jakąś plakietkę przypiętą do kombinezonu. Jest tam napis zaczynający się na literę „K”. Woda niestety zalewa mi oczy, nic nie widzę… Ratownik wciąga mnie do Helikoptera. Czuję, że jestem bezpieczny, znów tracę przytomność… Po bliżej nieokreślonym czasie otwieram oczy, widzę, że wylecieliśmy z burzy. Zaczynam powoli dostrzegać w oddali słońce. Spoglądam na ścianę wewnątrz maszyny. Widnieje tam napis – Biblioteka, spoglądam na plakietkę ratownika – to Kustosz.
Michał Malinowski, absolwent WUE