Wywiad z Kazimierzem Wielkim, królem Polski

Podziel się

„Nie boju Dziś od was żądam, Polacy! Czas, byście żyli w pokoju, I rycerze i wieśniacy”

– Jak minęła pani podróż? – zapytał król, uśmiechając się do mnie. Bujna broda jeszcze bardziej uwydatniła dobroć, bijącą z jego łagodnego uśmiechu.

– Wspaniale – odpowiedziałam. – Piękna okolica, wokół dużo zieleni.

– Tak, to wspaniałe miejsce, zawsze przyjeżdżam tu, by odpocząć czy też przemyśleć kilka spraw – odrzekł.

Spotkaliśmy się w warowni obronnej w Będzinie, która została zbudowana na polecenie Kazimierza Wielkiego. Wnętrze zamku było imponujące. Ilustrowało niebywałą skalę monarszych inwestycji budowlanych, niespotykaną w polityce poprzednich władców polskich.

– Jego Wysokość słynie, jako budowniczy, nawet jest takie powiedzenie, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawi murowaną. – Król ponownie uśmiechnął się do mnie.

– Powiedzenie to jest z pewnością przesadzone – odparł. – Objąłem panowanie nad Polską małą, słabą i wyniszczoną wojnami. Konieczna była odbudowa kraju, by stworzyć podstawy siły i wielkości Polski.

– Jego Królewska Mość musiał, więc zapewnić naszemu krajowi pokój, aby móc go odbudować?

– Owszem – stwierdził. – Dlatego z Krzyżakami utrzymywałem pokój, bo wiedziałem, że Polska nie jest jeszcze dość silna, aby ich pokonać. Oskarżyłem jednak zakon krzyżacki przed papieżem o zagarnięcie polskich ziem. Papież wydał wyrok przychylny dla Polski i Krzyżacy musieli zwrócić nam Kujawy i Ziemię Dobrzyńską. Niestety nadal zatrzymali dla siebie Pomorze.

Do komnaty weszli słudzy króla Kazimierza. Przynieśli wino oraz dwa złote kielichy. Służba zgięła się w ukłonie i nalała wina najpierw królowi, potem mnie.

W głowie miałam wiele pytań, które chciałam zadać „Najjaśniejszemu panu”. Czułam jednak, że cała się trzęsę. Wiedziałam, że osoba króla Kazimierza Wielkiego zrobi na mnie duże wrażenie, bo jest on człowiekiem dobrym i skromnym. Nie sądziłam jednak, że aż tak duże. W końcu drżącym głosem spytałam:

– Czy tworzenie nowych, silnych ośrodków miejskich miało uczynić miasta drugim, obok możnowładztwa, filarem rządów Jego Wysokości?

– Tak, zgadza się – odparł król Kazimierz. – Służą temu między innymi mury miejskie. Mieszczanie w ten sposób otrzymują gwarancję swej autonomii i niezależności, a dzięki przywilejom mogą się bogacić.

Po chwili król dodał:

– Chciałem, żeby rozszerzyła się grupa aktywna politycznie, żeby państwo było „pospolitą rzeczą”, również dla mieszczan i rycerstwa. Państwo potrzebuje więc reform.

Właśnie wraz z moimi doradcami uporządkowujemy i spisujemy prawa, tak, aby precyzowały one przywileje i obowiązki poszczególnych grup ludności.

Widać było w oczach króla ogromną determinację, przekonanie o słuszności reformy państwa. Wysiłek prawodawczy Kazimierza Wielkiego oraz jego grupy wybitnych legistów był naprawdę imponujący.

– Akademia Krakowska, której budowa niebawem zostanie ukończona, będzie jednym z największych w Europie, ośrodków kształcenia właśnie w zakresie prawa. Polacy muszą stać się narodem ludzi mądrych i wykształconych – oznajmił.

– Rozumiem, ze zaraz po odbudowie państwa i jego głębokiej reformie, to edukacja stała się ważnym elementem polityki Jego Wysokości?

– Dokładnie – odparł. Może nie prowadzę wielkich wojen, nie odnoszę wspaniałych zwycięstw, ale staram się tworzyć podstawy siły i wielkości Polski. Dopił wino i po raz kolejny uśmiechnął się do mnie, a ja dodałam:

– Dlatego, jako jedynego spośród polskich monarchów, nazwano Jego Wysokość Wielkim. Widziałam wzruszenie na twarzy króla po moich słowach. Podziękowałam za rozmowę i wróciłam do Warszawy.

Jolanta Mikołowska, absolwentka WUE


Podziel się