Jak dziennikarze obalili prezydenta Nixona
Różniło ich wszystko: pochodzenie, wykształcenie, charakter, poglądy polityczne, ale ich życiorysy zostały na zawsze połączone. W czerwcu 1972 roku dwóm reporterom dziennika „The Washington Post”, Bobowi Woodwardowi i Carlowi Bernsteinowi, przydzielono sprawę włamania do biura Partii Demokratycznej w waszyngtońskim kompleksie Watergate. Sprawa ta zakończyła się ogromnym skandalem i dymisją urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych, a postawa dziennikarzy stała się dowodem na siłę czwartej władzy.
17 czerwca 1972 roku policja zatrzymała pięciu mężczyzn podczas włamania do biura Partii Demokratycznej w kompleksie Watergate w Waszyngtonie. Znaleziono przy nich m.in. sprzęt do podsłuchu, kamery i dużą sumę pieniędzy. Sprawa wydawała się dość oczywista, dlatego do pracy nad artykułem zostali wyznaczeni dwaj młodzi dziennikarze. 28-letni Bernstein był od 6 lat pełnoetatowym reporterem „The Washington Post” mimo braku formalnego wykształcenia. W redakcji uchodził za specjalistę od stylistyki i poprawności językowej. 29-letni Woodward nie miał zbyt wielkiego doświadczenia dziennikarskiego, dysponował jednak szerokim gronem informatorów, co w pracy dziennikarza śledczego jest szczególnie ważne.
To, co wydawało się zwykłym włamaniem, okazało się prawdziwą sensacją. Podejrzenia dziennikarzy wzbudziło to, że linię obrony opracowywali czołowi prawnicy, a w sprawę są zamieszane osoby odpowiedzialne za finanse Partii Republikańskiej. Jak się okazało, włamywacze działali na zlecenie Komitetu na rzecz Reelekcji Prezydenta Nixona, zaś znalezione przy nich notatki prowadziły do bliskich współpracowników prezydenta. Decyzja o kontynuacji dziennikarskiego śledztwa była trudna. Praca reporterów „The Washington Post”, dzięki której doszło do ujawnienia nielegalnych działań administracji prezydenta Nixona w stosunku do przeciwników politycznych, toczyła się w atmosferze stałego zagrożenia. Wydawcę i dziennikarzy zastraszano, próbowano również doprowadzić do przejęcia dziennika przez inwestorów popierających prezydenta Nixona. Prokurator generalny zarzucił gazecie zniekształcanie faktów, a przed dziennikarzami zamknięto drzwi do Białego Domu. Dziennikarze „The Washington Post”, którzy przeżywali chwile zwątpienia, strachu i niepewności, odpowiedzieli jednak profesjonalizmem i wytężoną pracą.
Do wyjaśnienia afery Watergate, która zakończyła karierę prezydenta Nixona oraz wielu jego współpracowników i członków gabinetu, przyczynił się tajemniczy informator. Jego tożsamość znali tylko Woodward, Bernstein i ich szef Ben Bradlee. Obecnie wiadomo już, że informatorem o pseudonimie „Głębokie Gardło” (nawiązującym do tytułu jednego z filmów pornograficznych) był wicedyrektor FBI Mark Felt, w przeszłości łowca nazistowskich i sowieckich szpiegów. Co nim kierowało? Wydaje się, że nie miał innej możliwości. Ochronę niezależności i dobrego imienia FBI uważał za swój obowiązek, tymczasem obserwował nadużycia i manipulacje władzy, w które zamieszani byli również m.in. jego szef oraz prokurator generalny. Felt zgodził się współpracować z dziennikarzami pod warunkiem zachowania całkowitej anonimowości. Nie wolno było się z nim kontaktować. Spotkania odbywały się nocami w garażu podziemnym po uprzednim zastosowaniu sygnału polegającego na odpowiednim ustawieniu doniczki na balkonie.
Podczas procesów włamywaczy z kompleksu Watergate ujawniono, że wpływowi ludzie z najbliższego otoczenia Nixona nie tylko wiedzieli o włamaniu, ale również opłacali fałszywe zeznania oskarżonych. Wykazano też istnienie specjalnej grupy powołanej do inwigilowania opozycji i fałszowania dokumentów. Podczas przesłuchań specjalnej komisji Senatu okazało się, że podsłuchiwano także dziennikarzy „The Washington Post”. W marcu 1974 roku doszło do skazania prokuratora generalnego Johna Mitchella i kilku współpracowników Nixona za utrudnianie śledztwa. Nixon do końca zaprzeczał wszystkim zarzutom dotyczącym własnego udziału w aferze i próbach torpedowania śledztwa. Przełom przyniosło dopiero ujawnienie taśm z zapisem rozmów prowadzonych w Gabinecie Owalnym. Wszczęto procedurę impeachmentu prezydenta, nie doszło jednak do postawienia go w stan oskarżenia, ponieważ 9 sierpnia 1974 roku prezydent Nixon zrezygnował z pełnienia urzędu.
Afera Watergate wywarła ogromny wpływ na społeczeństwo oraz system polityczny Stanów Zjednoczonych. Dla wielu Amerykanów obalenie prezydenta za sprawą publikacji młodych dziennikarzy stanowiło akt oczyszczenia po wielu latach rządów skompromitowanych polityków obozu władzy. Ze względu na akt łaski wydany przez następcę Nixona, prezydenta Geralda Forda, nie doszło jednak do pociągnięcia Nixona do odpowiedzialności prawnej. Odnotowano znaczny spadek zaufania do urzędu prezydenta i innych organów państwa. W celu uniknięcia podobnych skandali w przyszłości uchwalono w następnych latach szereg aktów prawnych zmierzających do ograniczenia możliwości prowadzenia działań nielegalnych przez prezydenta i agencje federalne.
Książka Carla Bernsteina i Boba Woodwarda Wszyscy ludzie prezydenta z 1974 roku, przedstawiająca kulisy dziennikarskiego śledztwa, które wstrząsnęło Ameryką, stała się bestsellerem, a jej filmowa adaptacja z 1976 roku, w reżyserii Alana J. Pakuli, z Robertem Redfordem i Dustinem Hoffmanem w rolach głównych, zdobyła wiele nagród, w tym cztery Oscary.